Wnioskujemy do Najwyższej Izby Kontroli ws. wykolejeń tramwajów
Składamy wniosek do Najwyższej Izby Kontroli o sprawdzenie, czy wrocławskie torowiska są utrzymane w odpowiednim stanie oraz czy władze Wrocławia należycie dopełniają swoich obowiązków. To kolejny efekt naszego monitoringu Wrocławskiej Polityki Mobilności. Przeczytaj, co dokładnie napisaliśmy w piśmie do NIK.
Wczoraj wręczyliśmy prezydentowi Dutkiewiczowi pękniętą złotą szynę. Ta nagroda jest symbolicznym wyróżnieniem za konsekwentną politykę. Politykę, która nie gwarantuje dbania o bezpieczeństwo pasażerów i wysoki standard usług MPK.
Równocześnie złożyliśmy wniosek do Najwyższej Izby Kontroli. To efekt intensywnej i skrupulatnej pracy, którą wykonywaliśmy przez ostatni miesiąc. Wnioskowaliśmy do Urzędu o udostępnienie danych i następnie je analizowaliśmy, czytaliśmy budżety miasta z tego i poprzednich lat, sprawdzaliśmy doniesienia medialne z ostatnich miesięcy o wykolejeniach tramwajów. Efektem jest 6-stronicowe pismo do NIK. Wnioskujemy o sprawdzenie, czy:
- wrocławskie torowiska są utrzymane w odpowiednim stanie,
- remonty torowisk mają odpowiednie finansowanie,
- władze Wrocławia przyczyniły się do częstych (średnio 100 rocznie) wykolejeń tramwajów,
Zgadzasz się, że opisany problem jest ważny?
Nie bądź obojętny. Pomóż nam i udostępnij ten tekst na swoim profilu!
O czym dokładnie piszemy we wniosku do NIK?
- Stan torowisk jest coraz gorszy. W 2011 roku 76,01% torowisk prezentowało stan dobry i bardzo dobry, 18,29% przeciętny, a 5,7% zły i bardzo zły. Sześć lat później, na koniec 2017 r. stan dobry i bardzo dobry prezentowało już tylko 55,62%, przeciętny 31,68%, a zły i bardzo zły aż 12,71%. To oznacza, że na koniec zeszłego roku niemal połowa torowisk nie była w stanie dobrym!
- Już stan przeciętny torowiska to zagrożenie życia mieszkańców. Właśnie w stanie przeciętnym było torowisko na pl. Strzegomskim, gdzie 28 lutego tramwaj wykoleił się tak, że wypadł z szyn i wjechał na peron przystanku. Na szczęście nikt nie stał w tym miejscu, bo skończyłoby się tragicznie. Komunikacja zachodniej części Wrocławia z centrum miasta była sparaliżowana przez ponad cztery godziny. Również w przeciętnym stanie było torowisko na skrzyżowaniu Pomorskiej i Dubois. Wykolejenia miały tam miejsce 2 i 3 lutego oraz 22 marca. Za każdym razem torowisko było wyłączane z ruchu na kilkanaście godzin. To pokazuje, że jego faktyczny stan jest najprawdopodobniej jeszcze gorszy.
- Mamy średnio 100 wykolejeń rocznie. Analizowaliśmy dane z okresu wrzesień 2013–październik 2017. Przez ten czas, czyli mniej więcej 3,5 roku, wydarzyło się 350 wykolejeń. To oznacza, że we Wrocławiu tramwaj wypada z szyn średnio co 3-4 dni! Jeśli dołożymy awarie trakcji i tramwajów, może okazać się, że awarie zdarzają się codziennie. Jak w takiej sytuacji oczekiwać, że kierowcy przesiądą się do transportu zbiorowego?
- Polityka na papierze mówi, że ma być dobrze. Nic z tych rzeczy. Postępująca degradacja stanu wrocławskich torowisk jest sprzeczna z oficjalną polityką miasta, którą w obszarze transportu określa Wrocławska Polityka Mobilności. Dokument ma wskaźniki realizacji, a jeden z nich dotyczy właśnie stanu torowisk. Zakłada on, że co najmniej 90% torowisk jest w stanie dobrym lub bardzo dobrym, a nie więcej niż 10% w złym. Nie zdarzyło się jeszcze, żeby te warunki były spełnione. WPM ma też cel, jakim jest „poprawa jakości transportu”, a środkiem jego realizacji jest “dbałość o utrzymanie wysokiej jakości infrastruktury transportu zbiorowego”. Te rzeczy oczywiście nie są realizowane.
- Władze miasta doskonale wiedzą o problemie. To wynika z poprzedniego punktu (na kolegium prezydenckim urzędnicy przedstawiają realizację Polityki Mobilności. O problemie mówią też urzędnicy. Zarząd Dróg i Utrzymania Miasta, który organizacyjnie odpowiada za utrzymanie torowisk, w oficjalnym piśmie do Akcji Miasto pisał: „W naszej ocenie powyższe kwoty [nakłady na poprawę stanu torowisk i nakłady na utrzymanie torowisk] nie były wystarczające.” Takie zdanie podzielają najważniejsi urzędnicy od transportu w mieście. Zasiadają oni w radzie ds. mobilności przy wiceprezydencie Adamskim. Członkiem rady jest też prezes Akcji Miasto, Jakub Nowotarski. Stan torowisk był jednym z tematów dwóch spotkań Rady na koniec 2017 roku. Ich efektem było stanowisko Rady wysłane 20.12.2017 wiceprezydentowi Wojciechowi Adamskiemu; on sam nie brał udziału w tych spotkaniach. Jednym z postulatów Rady było zwiększenie środków na utrzymanie torowisk. W piśmie czytamy: “Dlatego też zwracamy się do Pana Prezydenta o analizę możliwości dodatkowego zwiększenia nakładów na utrzymanie infrastruktury tramwajowej do poziomu zapewniającego jej funkcjonowanie i standard na poziomie co najmniej dobrym lub bardzo dobrym.” Nie wiemy nic ani o ewentualnym zwiększeniu finansowania, ani o odpowiedzi od wiceprezydenta Adamskiego.
- Na remonty torowisk wydajemy za mało. W latach 2012-2016 było to średnio 4,5 mln zł. I choć ta kwota wzrosła w zeszłym i w tym roku do ponad 10 mln, wciąż jest to zdecydowanie mniej niż w innych miastach. Poznań w 2017 roku wydał 2 razy więcej, a Kraków w latach 2017-2021 przeznaczy na to 150 mln zł. Oba te miasta mają porównywalną z Wrocławiem łączną długość torowisk.
Wszystko to pokazuje, że odpowiedzialność za krzywe i pęknięte tory, za wykolejenia i za utrudnienia w podróżowaniu MPK odpowiadają wyłącznie władze Wrocławia.Urzędnicy muszą realizować ich politykę, a z powyższego wynika, że mają ograniczone możliwości. Czeka nas dużo pracy zanim torowiska będą w dobrym stanie. Liczymy, że stanie się to w następnej kadencji oraz że następne władze miasta będą mogły skorzystać z diagnozy sytuacji, którą przygotuje Najwyższa Izba Kontroli.