Tramwaj na Popowice – 300 mln i (kolejna) zmarnowana szansa
Urząd ogłosił planowane zmiany w kursowaniu tramwajów i autobusów w momencie otwarcia linii tramwajowej przez Popowice. Wśród mieszkańców pojawiły się pytania i głosy niezadowolenia. I nic dziwnego – kończy się wielka inwestycja za 300 mln, a znaczącej poprawy dla pasażerów nie będzie, bo urząd nie chce tam posłać wystarczająco dużo linii tramwajowych.
Zacznijmy od podstawowego pytania: dlaczego to ważne?
Z punktu widzenia pytających mieszkańców sprawa jest jasna – chcą szybko i wygodnie dostać się z punktu A do B, więc budowa nowej trasy tramwajowej mogła być nadzieją na wygodniejszą i szybką podróż. Przy zmianach kosmetycznych, jak te zaproponowane, okazuje się, że dla niektórych może być wręcz gorzej.
Jest też druga perspektywa, dotycząca całego miasta. Perspektywa, którą zresztą określili i zapisali sami urzędnicy w dokumentach strategicznych. Te zakładają, że podróży samochodem ma być we Wrocławiu znacznie mniej. Plan Zrównoważonej Mobilności Miejskiej stawia cel maksymalnie 30% podróży autem w 2028 roku (parę lat temu było to 41%). Założenie bardzo słuszne i ambitne, ale skoro urzędnicy sami to zaproponowali, to powinni robić wszystko, by taki cel zrealizować.
Czy zaproponowane zmiany przekonają wrocławian do porzucenia samochodów?
Niestety, trudno na to liczyć. Po pierwsze, dla żadnego osiedla zmiana oferty transportu zbiorowego nie wypada niezwykle korzystnie. Być może dla niektórych mieszkańców północnych Popowic nowa oferta będzie jakąś zachętą, szczególnie jeśli mają swój cel podróży tam, dokąd pojadą nowe linie tramwajowe.
Ale możemy mieć też przesiadki w drugą stronę – z transportu zbiorowego do samochodu. Linia 32 zostanie zabrana z ulicy Piłsudskiego i ulicy Legnickiej, co pogorszy na nich ofertę komunikacji miejskiej. A przecież dzisiaj z linii 31 i 32 korzysta wielu wrocławian i wrocławianek. Tramwaje są zawsze pełne, nawet poza godzinami szczytu. Ta zmiana spowoduje jeszcze większe zatłoczenie w pojazdach.
Co gorsza, nowa linia 18 z Gaju na Kozanów będzie jechać dłużej, co przyznali sami urzędnicy podczas konsultacji z radami osiedli. Wynika to z faktu, że jej trasa – w porównaniu z linią 32 – będzie mieć dużo więcej relacji skrętnych, korzystać z torowisk, gdzie jest ograniczenie prędkości do 10 km/h (Teatralna) i zatrzymywać się na dwóch przystankach tego samego węzła (Świdnicka i Pomorska). Wszystkie te czynniki spowodują, że linia 18 będzie mocnym kandydatem do tytułu najwolniejszej we Wrocławiu, a dzisiaj linia 32 jest jedną z najszybszych!
To wszystko sprawia, że urzędnicy nie wykorzystują wielkiej szansy, jaką dla miasta jest otwarcie nowej linii tramwajowej.
I chyba sami wiedzą, że propozycja jest słaba, co widać po “konsultacjach społecznych”. Urząd przewidział spotkania wyłącznie dla rad osiedli. Brakuje przedstawienia analiz i uzasadnienia przebiegu nowych tras. Wszystko to sprawia wrażenie, że propozycja wynika raczej ze spontanicznego rysowania kresek na mapie, niż z przemyślanych działań, które mają na celu przekonanie wrocławian i wrocławianek do skorzystania z transportu zbiorowego.
Czy urząd przygotowuje więcej zmian?
To tym bardziej dziwne, że urząd ma plan na znacznie więcej. W szufladzie leży koncepcja nowego układu linii tramwajowych wymyślona zupełnie od nowa przez urzędników. Z pewnością jej założenia, takie jak mniej linii tramwajowych o większej częstotliwości kursowania i mniej relacji skrętnych (a to tam tramwaje tracą najwięcej czasu) – były słuszne. Tę koncepcję ocenili eksperci, dostrzegli pewne jej słabości, ale całość ocenili pozytywnie (możecie poczytać sami, udostępniamy te dokumenty: [1] Raport „Nowe trasowanie linii tramwajowych i autobusowych na terenie Wrocławia”, [2] Koreferat do opracowania nowego układu przebiegu linii tramwajowych i autobusowych).
Zmiany w układzie linii tramwajowych po otwarciu linii na Popowice są jednak zaprzeczeniem tej koncepcji, bo urzędnicy wyraźnie wskazywali, że należy dążyć do ograniczenia liczby relacji skrętnych w centrum miasta, co ułatwi wprowadzenie priorytetu dla komunikacji tramwajowej oraz stworzy możliwość zwiększenia średniej prędkości tramwajów. Tymczasem linia 18 – w porównaniu z linią 32 – ma aż o 4 relacje skrętne w obrębie centrum więcej! Pojedzie znacznie wolniej, co odczują pasażerowie.
Zgadzasz się, że opisany problem jest ważny?
Nie bądź obojętny. Pomóż nam i udostępnij ten tekst na swoim profilu!
Czy zatem prezydent i urząd miejski bali się zmierzyć z możliwym niezadowoleniem mieszkańców i wybrali zachowawczą opcję pozostawienia dotychczasowego układu linii? Cóż, to i tak się nie udało, bo mieszkańcy wyrażają swoje niezadowolenie z planowanych zmian.
Co teraz?
To kolejna sytuacja, która jak w soczewce pokazuje, że we Wrocławiu po prostu brakuje wizji rozwoju transportu zbiorowego.
My o niektórych rozwiązaniach mówimy od dawna. Zamiast spowalniać tramwaje – jak poprzez zmianę trasy i numeru z 32 na 18 – trzeba je jak najszybciej przyspieszyć. To wielki wstyd dla miasta, że są jednymi z najwolniejszych w Polsce. Jeszcze większy wstyd, że wciąż nikt z tym nic nie robi. Szybsze tramwaje to więcej możliwości tworzenia nowych linii, bo dzięki temu do obsługi obecnych tras potrzebne byłoby mniej taboru.
Ale przede wszystkim trzeba myśleć, co robić, żeby inwestycje za setki milionów złotych nie służyły tylko PRowi, a mieszkańcom. Nie wystarczy entuzjastyczny post w mediach społecznościowych prezydenta, że oto mamy nowe linie tramwajowe. Kluczem jest to, jak zaplanować i zorganizować całość, by jak najmniej ludzi była skazanych na codzienne korzystanie z samochodu.
Na razie wydaliśmy 300 mln zł, ale znaczącej poprawy nie będzie, bo urząd nie chce skierować na nowe torowisko wystarczająco dużo linii tramwajowych. Pozostaje mieć nadzieję, że w przypadku trasy na Nowy Dwór i wszystkich kolejnych, ten błąd nie zostanie popełniony.