„Miasto traci kontrole nad parkowaniem w centrum” [LIST MIESZKAŃCA]
Do instytucji mogących pomóc w walce z dzikim parkowaniem we Wrocławiu.
Od 10-u lat jestem mieszkańcem ulicy Odrzańskiej we Wrocławiu. Życie w centrum ma swoje wady i zalety, dlatego nie narzekam zbytnio na hałas, wzmożony ruch czy imprezy masowe, które odbywają się niedaleko mojego mieszkania. Nie mogę jednak zrozumieć dlaczego Straż Miejska i Policja tolerują dzikie parkowanie w miejscu, które powinno być wizytówką miasta. Samochody są często zaparkowane w taki sposób, że utrudniają przejazd ulicą innym pojazdom. Kilka razy byłem świadkiem jak Straż Pożarna miała utrudniony dojazd do jakiegoś zdarzenia bo przejazd blokowały źle zaparkowane samochody.
Co jakiś czas dzwonię na Straż Miejską z prośbą o reakcję, ale albo nie odbierają telefonu albo informują o przyjęciu informacji jednak nigdy nie potrafią ocenić (nawet orientacyjnie) w jakim czasie przyjedzie patrol na interwencję.
Prywatnie często chodzę po okolicy na zakupy, lub z dziećmi do i ze szkoły. Zawodowo – jako przewodnik – oprowadzam turystów po Starym Mieście. Jestem więc „na ulicy” o różnych porach dnia. I wcześnie rano i późnym wieczorem. Mam więc dobre rozeznanie w działaniach służb odpowiedzialnych za utrzymanie porządku w mieście. I tak:
Straż Miejska
Zazwyczaj przyjeżdża na interwencję po kilku godzinach, tak jakby czekali aż problem sam zniknie. Ciągle się tłumaczą, że nie mają ludzi i czasu, ale jak się spotka strażnika na ulicy i poprosi o interwencję to zazwyczaj odmawia tłumacząc się innymi obowiązkami (choć minutę wcześniej twierdził, że jest wolny i może pomóc). Zawsze mają też czas na organizowanie „łapanek” pod szkołami lub w innych miejscach.Pomimo tego tylko SM realnie zwalcza dzikie parkowanie w mieście.
Policja
Z racji dużej ilości funkcjonariuszy patrolujących centrum mogłaby zrobić najwięcej, ale nie robi nic! Policja na swoją obronę wyciągnie pewnie swoje statystyki mówiące o tysiącach interwencji, mandatów i pouczeń, ale najważniejszą będzie ilość odholowanych samochodów które parkowały w niedozwolonym miejscu. Ciekaw jestem jak to wypadnie w porównaniu ze znacznie mniejszą SM. Przez ostatnie 10 lat tylko raz widziałem policjantów ściągających źle zaparkowane auto. I to chyba tylko dlatego, że ich Sprinter nie mógł przejechać przez Kotlarską. Stało tam jeszcze wiele innych aut na zakazie, ale policjanci skończyli interwencję jak tylko mogli pojechać dalej.
Zgadzasz się, że opisany problem jest ważny?
Nie bądź obojętny. Pomóż nam i udostępnij ten tekst na swoim profilu!
W praktyce policjanci reagują na źle zaparkowane samochody tylko i wyłącznie jeśli mają szansę pouczyć lub ukarać kierowcę na miejscu, a więc jeżeli jest on przy aucie lub jest duża szansa, że szybko do tego auta wróci. I tak pouczenia i mandaty dostają głównie kurierzy, dostawcy i taksówkarze, czyli osoby, które naruszyły przepisy „na chwilę” ze względu na wykonywaną pracę. Natomiast jeżeli zostawia się samochód na kilka godzin lub na całą noc Policja nie reaguje! Zdaję sobie sprawę, że naruszenie jest zawsze naruszeniem, ale gdzie tu jest zdrowy rozsądek i logika??
Wiele razy pytałem ich na ulicy dlaczego tak jest i słyszałem różne odpowiedzi. Najczęściej mówią, że to Straż Miejska jest „zadaniowana” na te sprawy, ale nie potrafią podać, żadnego aktu prawnego, który by to potwierdzał. Czasami udają, że nie zauważyli znaku…lub mówią, żebym się nie czepiał…
Prywatnie uważam, że policjanci nie podejmują tych interwencji bo dyżurny na komisariacie miałby zbyt dużo pracy przy ich obsłudze (ustalenie właściciela, zlecenie holowania to pewnie dodatkowe i czasochłonne czynności). Nie wiem ile jest w tym prawdy, ale fakty są takie, że policjanci udają, że tych pojazdów nie widzą.
W niedzielę 1-go grudnia centrum było tak zapchane samochodami, że nawet nie było gdzie zaparkować na dziko. Te tłumy zjeżdżają w okolice Rynku i parkują byle gdzie bo wiedzą, że nie spotka ich za to żadna kara.
Gdyby Straż Miejska i Policja zaczęły z tym robić porządek to po paru miesiącach problem byłby dużo mniejszy. Jedyne co do tego potrzeba to tylko odrobina dobrej woli. Co więcej miasto chyba zarabia na mandatach nałożonych przez SM więc dlaczego nie chce się schylić po pieniądze, które leżą na ulicy? Czy w miejskiej kasie jest ich za dużo? Nie sądzę.
Dzwoniłem wczoraj na SM. Dyżurny odebrał po pół godzinie i oznajmił, że o wszystkim wie, ale brakuje mu ludzi. I faktycznie przez prawie godzinę na zauważyłem żadnego strażnika przy źle zaparkowanych samochodach. Za to dzisiaj rano ok. 10:00 pod Feniksem chcieli dać mandat kierowcy, który przywiózł do sklepu towar… Proszę mi powiedzieć gdzie tu jest logika?
Jak brak działań SM i Urzędu Miasta w tej sprawie mają się do głośnych deklaracji Prezydenta J. Sutryka o walce z dzikim parkowaniem? Czy UM szykuje jakieś systemowe rozwiązanie tego problemu?
Chciałbym też zaznaczyć, że to nie jest tylko kwestia jarmarku, który się teraz odbywa, bo dzikie parkowanie występuje przez cały rok. Głównie od czwartku do niedzieli, kiedy do miasta zjeżdżają studenci wieczorowi i zaoczni. Parkują wszędzie na zakazach, bo przez całe ich studia ani oni, ani ich znajomi nie zostali za to ukarani…
Wygląda po prostu na to, że władze miasta co weekend tracą nad nim kontrolę…
Ten list jest skierowany do UM, Rady Miasta, Policji i Straży Miejskiej z pytaniem jakie działania zamierzacie podjąć, żeby ukrócić ten problem. Proszę też napisać kiedy zostaną one wdrożone. Informacyjnie wysyłam też go do miejskich aktywistów i gazet z prośbą o wsparcie.
Z poważaniem,
Michał Filarowski