Dzieci mówią smogowi NIE
Co dzieci myślą o smogu? Dlaczego napisały list na ten temat do prezydenta Dutkiewicza? Rozmawiamy z Joanną Klimą, wychowawczynią klasy 2c w Ogólnokształcącej Szkole Muzycznej I i II st. we Wrocławiu.
W swojej klasie prowadziłaś przez tydzień warsztaty o smogu. Co uczniowie wiedzieli na ten temat?
Na początku projektu niektóre dzieci wiedziały, że smog jest zły, bo temat pojawił się w mediach. Nie miały natomiast pojęcia, dlaczego i jak szkodzi oraz skąd się bierze.
Każdego ranka pokazywałam dzieciom aplikację smogową, żeby zwiększać ich świadomość problemu. Zachęcałam ich do tego, by razem z rodzicami sprawdzali poziom zanieczyszczeń. To przyniosło efekt, bo na koniec projektu dzieci zainspirowały rodziców, którzy w większości zainstalowali aplikację.
Zachęcały rodziców?
Dzieci same do mnie przychodziły i mówiły: “pani Asiu, wiem, ile jest dziś smogu, bo poprosiłem rodziców, żeby zainstalowali aplikację”. Powiedziałam rodzicom, że dla nauczyciela jest bardzo ważne, gdy lekcje w szkole odbijają się echem w domu ucznia. Taka jest dla mnie idea edukacji.
Co rodzice sądzą o lekcjach o smogu?
Na każdym kroku pojawiały się przychylne opinie. Codziennie wysyłałam rodzicom zdjęcia z naszych postępów. Były niezadowolone osoby, ale większość odebrała nasz projekt bardzo pozytywnie. Rodzice sami się w niego zaangażowali – jedna mama wysłała mi link do inicjatywy pisania listu do premier Beaty Szydło. Okazało się, że tata jednej uczennicy jest redaktorem naczelnym czasopisma motoryzacyjnego, w której był artykuł o smogu. Przeczytaliśmy go razem w klasie.
Było tam napisane o korzyściach z korzystania z komunikacji zbiorowej. Hasła utkwiły dzieciom w głowach, z czego jestem bardzo dumna. Przychodziły do mnie i mówili „pani Asiu, tato jeździ dieslem, ale na szczęście się zepsuł”. Gdy jeden z uczniów pochwalił się, że przyjechał do szkoły tramwajem, zaczęliśmy o tym dyskutować. Dzieci doszły do wniosku, że jazda tramwajem jest super.
To ważne, bo celem zajęć było wytłumaczenie dzieciom, jak same mogą wpływać na zmniejszenie zanieczyszczeń. Mówiłam dzieciom, żeby namówiły rodziców, żeby pozwolili im choć raz w tygodniu przyjechać do szkoły tramwajem. Moi uczniowie znają pojęcie “mobilnej aktualności” i rozumieją potrzebę korzystania z komunikacji zbiorowej.
Zgadzasz się, że opisany problem jest ważny?
Nie bądź obojętny. Pomóż nam i udostępnij ten tekst na swoim profilu!
Dzieci napisały list do pani premier?
Skorzystaliśmy z gotowego wzorca, który był w internecie. Samo pisanie było wspaniałym wydarzeniem – dzieci były przejęte, drżały im ręce w trakcie pisania! Emocjonowały się: „jej, piszemy list do pani premier”, “aleje Ujazdowskie!”. W drugiej klasie ćwiczymy list jako formę literacką, na zajęciach o smogu dzieci mogły wykorzystać umiejętności zdobyte na lekcjach. Zaadresowały koperty, które później wrzuciłam do skrzynki pocztowej. Natomiast mi szczególnie zależało na tym, żeby odezwać się do prezydenta Dutkiewicza.
Do niego również napisaliście list?
Tak. Razem ustaliliśmy treść i zredagowaliśmy go. Dzieci same go napisały, a potem jeden z uczniów, który najładniej pisze, przepisał treść. Gdy wszyscy go podpisywaliśmy, dzieciom znów drżały ręce! Po zakończeniu reakcje uczniów były bardzo różne. Od „nikt tego nie przeczyta”, po „jejku, może będziemy sławni” oraz „a może ludzie zauważą, że chcemy coś robić w kwestii smogu?”. W tym tygodniu zaniosłam nasz list do Ratusza. Czekamy na odpowiedź.
Jakiej oczekujesz odpowiedzi od prezydenta Dutkiewicza?
Tak naprawdę to żadnej. Dla mnie najważniejsze są pozytywne reakcje i podziękowania od rodziców. Moim cichym marzeniem jest jednak wizyta w Ratuszu. Dzieci miałyby możliwość zapytać o smog pana prezydenta. Nie chodzi mi o obietnice, sama odpowiedź na list byłaby dla nich fantastyczna.
Mówisz, że dzieci podeszły do tego emocjonalnie. Czy to dobrze z punktu widzenia dydaktyki?
Jako nauczyciel z wieloletnim stażem mogę powiedzieć, że tylko w ten sposób możemy coś przekazać dzieciom. Jeśli nauczanie jest podparte emocjonalnym zaangażowaniem dziecka, przynosi lepszy efekt.
Nasz projekt trwał tydzień, a uczniowie pracowali z ogromną pasją. Dzieci rano uczyły się o smogu, a wieczorem słuchały wraz z rodzicami o problemie z telewizji.
Ważne jest też to, by sam nauczyciel się angażował. Dzieci wiele razy mówiły: „sprawdzam”. Gdy rozmawialiśmy o maseczkach antysmogowych usłyszałam: „pani Asiu, a czy pani nosi maskę?”. Wyciągnęłam ją z torby i wspólnie ją oglądaliśmy.
Chcesz kształtować młodych aktywistów?
Taka jest rola szkoły – kształtowanie świadomych obywateli. Każdy z nas powinien mieć wpływ na to co się dzieje. To jest moja idea pracy w szkole.
Podczas warsztatów zbudowaliście smogomierz. Jaka była jego rola?
Powiesiliśmy go w naszej klasie. Codziennie rano, po tym jak się przywitaliśmy, wchodziłam na aplikację i sprawdzaliśmy poziom zanieczyszczeń. Wyznaczona osoba przestawiała wskazówkę na smogomierzu. Obiecaliśmy sobie, że gdy wskazówka przesunie się na zielone pole, pójdziemy całą klasą na spacer.
Smogomierz będzie wisiał w klasie cały czas. Jestem bardzo ciekawa tego, jak zareagują dzieci jesienią, gdy smog powróci po półrocznej przerwie.
Na zdjęciach wygląda świetnie! Jak wpadłaś na taki pomysł?
Pomysł nie tylko na smogomierz, ale na cały projekt, pochodzi od Magdy Bąkowskiej z Dolnośląskiego Alarmu Smogowego, która go opracowała. Nie wiem, na ile go rozpowszechniła, ale opracowała go dla przedszkoli i sama go prowadziła. Jest to świetny fundament do dalszych działań. Ponieważ pracuję w klasach 1-3 zmodyfikowałam go do potrzeb uczniów szkoły podstawowej. Wykorzystałam niektóre elementy, np. 'niebajkę o smogu’, którą przeczytałam dzieciom w klasie.
Każde dziecko dostało ode mnie ulotkę DAS o smogu. Uczniowie zanieśli je do domu, by przeczytać razem z rodzicami. Pracowaliśmy na nich też w klasie. Skupiliśmy się na zagrożeniach, które dotyczą najmłodszych. Dzieci same znajdowały związek pomiędzy zanieczyszczeniami a własnym zdrowiem: mam więcej kataru, szczypią mnie oczy, moja astma się pogarsza..
Dzięki projektowi moi podopieczni wiedzą, co to jest benzo(a)piren, dlaczego warto kupić maskę przeciwsmogową i najważniejsze, że każdy może podjąć działania, by zmienić świat wokół siebie.
Jak podsumujesz ten tydzień?
Nazwałam go „Dzieci mówią smogowi nie”. Po tygodniowych warsztatach mogę powiedzieć z pełnym przekonaniem: dzieci mówią smogowi nie.