Czy warto nosić maskę smogową? Sprawdzamy! [TEST]
Poniedziałek rano – 600% normy. Wysokie stężenia zanieczyszczeń powietrza sprawiają, że wiele z was zastanawia się nad zakupem maski smogowej. Czy warto? Oto pięć historii od Akcjomiastowiczów.
Kasia:
Kupiłam maskę rok temu na fali przerażenia stężeniem syfu w powietrzu po ściągnięciu aplikacji na telefon i codziennym jej sprawdzaniu. Używałam styczeń-marzec, ale niezbyt regularnie, bo jednak jest to dość niewygodne. W tym roku założyłam nowy filtr.
Plusy:
+ Nawet w okularach rzeczywiście daje radę (polecam!)
+ Gdy dojeżdżam do pracy, czuję , czego nie wdychałam i ile to rzeczywiście daje
+ W tym roku jeszcze jej nie użyłam na rowerze, ale w niej biegałam. Jest dobrze; nie zsuwa się, mam też wrażenie, że przy takim jednostajnym wysiłku i równomiernym oddechu zdaje egzamin bardziej niż przy zrywach na rowerze (zielone, czerwone, zdążę?)
Minusy:
– Oddycha się o wiele ciężej niż bez, co sprawia, że na wysokości pracy jestem już zdyszana maks.
– Pod maską skrapla się też (niewielka, nie jak pod np. chustką, ale jednak) wilgoć przez co w sezonie noszenia maski mam w pracy non stop katar.
– Włosy się w rzepa z tyłu wczepiają, ała.
Agnieszka:
W styczniu 2016 przyglądałam się temu co się mówi o smogu i zaczynało do mnie docierać, że to naprawdę poważny problem. Czytałam o tym, jakie skutki ma wdychanie zanieczyszczonego powietrza i ile osób rocznie umiera z tego powodu. Zainstalowałam w telefonie aplikację, dzięki której mogę śledzić stopień zanieczyszczenia powietrza. Szybko okazało się, że nasze powietrze nierzadko gorsze jest niż to w Krakowie. Gdy pewnego dnia odczyty wskazały 600% normy, nie zastanawiałam się ani chwili.
Gdy odebrałam przesyłkę, wstyd było mi ubrać maskę… Czułam, że ludzie będą na mnie patrzeć jak na wariata. Gdy założyłam ją pierwszy raz, wiedziałam, że wszyscy się na mnie gapią. Jednak z dnia na dzień przestałam zauważać krzywe spojrzenia i przekonałam się, że wszystko gra.
Mija rok. W mediach temat smogu pojawia się znacznie częściej niż w ubiegłym sezonie. Coraz więcej znajomych pyta o maski, dyskutuje o tym, przejmuje się. Jesteśmy coraz lepiej zorientowani w tym co się dzieje wokół nas i coraz bardziej tym zainteresowani. Rozpoznajemy zagrożenia i komunikujemy potrzeby. Nie jest nam wszystko jedno jakim powietrzem oddychamy.
Zgadzasz się, że opisany problem jest ważny?
Nie bądź obojętny. Pomóż nam i udostępnij ten tekst na swoim profilu!
Ewa:
Maskę przeciwpyłową rzmask kupiłam przez internet w styczniu 2016. W zestawie miała 2 filtry węglowe, ale zamierzam kupić połączenie HEPA i węglowego (jest lepszy). W zeszłym roku używałam jej od stycznia do marca, a teraz już od listopada. Oddycha się w niech gorzej niż bez (dociera mniej powietrza), jednak po paru minutach można się przyzwyczaić. Używam jej głównie na rower, ale ostatnio też jak spaceruję, szczególnie przy 2-krotnym przekroczeniu norm (nie jest to już taki niezwykły widok na ulicach, w zeszłym roku). Nadal używam pierwszego filtra, bo moje trasy są bardzo krótkie (wg producenta filtr można używać do 70h) i filtr nie jest jeszcze zanieczyszczony. Z praktycznych spraw, maska powinna być w dobrym rozmiarze, aby dokładnie osłaniała usta i nos. Producent, całe szczęście, dobrze opisał maski i wybrałam dobrą. Z minusów: jeśli używa się podkładu, to zazwyczaj część zostanie na filtrze (i troszkę na masce) oraz skrapla się para z ust, ale do przeżycia. Trochę też niewyraźnie się mówi, bo jednak twarz jest nieco „unieruchomiona”, więc rozmowy przez telefon są niezbyt wygodne, ale przy mrozie -5-10 ° Celsjusza chyba niewiele osób to robi, prawda? Często znajomi pytają mnie, czy mniej śmierdzi, jak się nosi tę maskę. Na pewno nie zatrzymuje wszystkich zapachów (np. dym z papierosa od przechodnia), ale na pewno jest lepiej. Czuję różnicę podczas chodzenia/jazdy na rowerze bez maski i w. Zdecydowanie, w masce!
Filip:
Nie chcę, żeby ten syf przenikał mi do krwiobiegu, bo nie chcę mieć zawału. Maskę zakładam powyżej 200% normy pyłów zawieszonych, na rower. Ma ona dodatkowa zaletę: osłania twarz od mrozu. Tanie maski się pocą, przez to trudno jeździć okularnikom. Warto wydać kilka złotych więcej. Filtr starcza na miesiąc, jeśli maski używa się tak jak ja (powyżej 200%).
Karo:
Na zakup maski zdecydowałam się w zeszłym sezonie po tym kiedy zauważyłam, że po kilkunastominutowej jeździe na rowerze w trakcie wysokiego stężenia pyłów zaczynają szczypać mnie oczy i boleć klatka piersiowa. Kiedy wymieniałam pierwszy filtr i zobaczyłam cały ten syf, który bez niej znalazłby się w moich płucach, żałowałam, że kupiłam ją tak późno. Na rower maskę zakładam kiedy tylko poziom smogu przekroczy 100% normy, bo oddycham wtedy dużo intensywniej niż kiedy poruszam się pieszo.
Na początku maskę nosi się trochę dziwnie, ale bardzo szybko można się przyzwyczaić. W trakcie mrozu dodatkowo ogrzewa twarz, praktycznie zapominam o tym, że ją mam (pod warunkiem, że jadę raczej jednostajnym tempem). Kiedyś ludzie na ulicy dziwnie się patrzyli, ale teraz, kiedy temat smogu zaczął być w końcu nagłaśniany, czasem pytają gdzie można kupić taką maskę.
W ostatnim czasie zauważyłam, że bardzo wzrosła liczba rowerzystów jeżdżących w maskach, czasem widzę też pieszych, którzy ich używają. Przed każdym wyjściem z domu czy z biura w aplikacji sprawdzam jaki aktualnie jest poziom zanieczyszczeń. To, co dzieje się tej zimy, jest po prostu przerażające! Częściej poziom pyłów jest znacznie przekroczony niż w normie.