Spotkanie z Karolem Trammerem i dyskusja o kolei aglomeracyjnej
Karol Trammer opowie o swojej najnowszej książce dotyczącej ostatnich lat polskiej kolei. Wielkie reformy, miliardy z Unii na zrównoważony rozwój, rekordy prędkości pociągów i liczby pasażerów, a tymczasem polskimi kolejami w III RP wciąż jeździ mniej ludzi niż w PRL-u, a najnowszy tabor ma problem z osiągnięciem czasu przejazdów sprzed wojny. Co się stało, że jest tak dobrze, skoro jest tak źle?
To nie tylko efekt propagandy kolejnych ministrów, dyrektorów i prezesów spółek kolejowych, ale również skutek celowej polityki polskich rządów, niezależnie od opcji politycznej. Polscy decydenci – wbrew światowym trendom i eksperckiej wiedzy – przyjęli sobie za cel likwidację „nierentownej” infrastruktury, odbierając całym miastom i miasteczkom ich „okno na świat”.
Czy zapaść polskiej kolei była niemożliwa do uniknięcia? Redaktor naczelny dwumiesięcznika “Z Biegiem Szyn” nie tylko opisuje kto i jak likwidował polską kolej, ale również wskazuje na polityczne mechanizmy, które sprawiły, że stała się możliwa ta piękna katastrofa polskiego kolejnictwa, a także całkiem naoczne katastrofy jak w Szczekocinach, na stacji Baby, czy w Korzybiu.
Tematem drugiej części spotkania będzie kolej aglomeracyjna we Wrocławiu. W rozmowie prowadzonej przez dziennikarza Gazety Wyborczej Mateusza Kokoszkiewicza wezmą również udział Barbara Grygiel z Klubu Sympatyków Kolei we Wrocławiu, Igor Gisterek z Towarzystwa Upiększania Miasta Wrocławia oraz Piotr Rachwalski, były prezes Kolei Dolnośląskich.
Zgadzasz się, że opisany problem jest ważny?
Nie bądź obojętny. Pomóż nam i udostępnij ten tekst na swoim profilu!
Co z koleją miejską we Wrocławiu?
Na początku grudnia zaproponowaliśmy uruchomienie pilotażowej linii kolei miejskiej na trasie z Leśnicy do Dworca Głównego. – Kolej na zachodzie miasta jest bezkonkurencyjna – zauważa Aleksander Obłąk z Akcji Miasto. – Do Dworca Głównego można dotrzeć pociągiem w 19 minut z Leśnicy, 12 z Nowego Dworu, czy 8 z Muchoboru. To czasy nieporównywalne z podróżą samochodem – dodaje.
Co prawda Gmina Wrocław dopłaca do połączeń kolejowych, ale zdaniem członków Akcji Miasto, środki przeznaczone na ten cel powinny być dużo większe. – Miasto jedynie finansuje honorowanie Urbancard w pociągach Kolei Dolnośląskich i Przewozów Regionalnych. Tymczasem wzorem Warszawy mogłoby samo organizować przewozy wewnątrz miasta – dodaje Obłąk.
Urzędnicy wspólnie z przedstawicielami Kolei Dolnośląskich analizują obecnie możliwość uruchomienia takich połączeń. – W temacie kolei miejskiej we Wrocławiu potrzebna jest współpraca ze strony samorządów wszystkich szczebli. W przeciwnym razie miasto zacznie coraz bardziej odstawać od innych aglomeracji w kraju, które na potęgę inwestują w połączenia kolejowe. Często kursujące pociągi mogłyby stanowić oś i szkielet transportu publicznego. Jesteśmy przekonani, że sukces połączenia do Leśnicy skłoni władze miasta do uruchomienia kolejnych linii np. z Psiego Pola. Obecnie problemem jest nieregularność połączeń i godzinne przerwy między nimi, które nie zachęcają do wyboru pociągu – zauważa Jakub Nowotarski, prezes Akcji Miasto.