Po co komu Zielona ulica Daszyńskiego?
– Usuńcie to, tylko przeszkadza – grzmi z samochodu jeden z przejeżdżających kierowców który zauważył zapewne, że nagrywamy materiał na temat “Zielonej ulicy Daszyńskiego”. By wykrzyczeć złość – zwalnia. Prezentując zapewne jedną z niewielu zalet jednej z najbardziej kontrowersyjnych inwestycji w ostatnich latach.
Na środku skrzyżowania z ul. Żeromskiego stara, poniemiecka kostka brukowa. Na niej nadal widoczne są ślady tzw. “bączków”, spalonej gumy opon samochodów, które na skrzyżowaniu kręciły się w kółko.
– Oni jeżdżą jak idioci, nie dość, że mają graty, to jeszcze zakręty bierze jak Lauda [Nikki Lauda, mistrz F1 z lat 70. i 80. – przyp. autor] – mówi starszy mieszkaniec ulicy. I dodaje kolejny argument pochwalny dla inwestycji: – Jest ciszej.
Inwestycja Zielonej ulicy Daszyńskiego jest tak – jakby to określić – specyficzna estetycznie, że nie sposób, by nie budziła emocji. – Ktokolwiek o niej nie mówi, mówi o niej źle – zaznacza jedna z ekspedientek w sklepie na rogu Daszyńskiego/Żeromskiego. To zdanie – że wszyscy narzekają, jest powszechne.
Jednocześnie… mało kto narzeka. Bo zasłyszane dwukrotnie zdanie od dwóch mieszkanek okolicy mówiące o powszechnym sceptycyzmie zaraz przechodzi w dostrzeżenie zalet tych samych osób.
– Tak jest przyjemniej – mówi nam jedna z mieszkanek.
Mniej miejsca dla samochodów
Który zarzut słychać najczęściej? Mniej miejsc parkingowych. Np. na samym skrzyżowaniu z ul. Żeromskiego.
– Ale w prawie o ruchu drogowym jest zakaz parkowania 10 metrów od skrzyżowań – wtóruję.
– No tak. No ale jest mniej.
Inny dialog:
– Teraz dwa samochody nie mogą się minąć.
– A ile się czeka: parę sekund czy raczej parę minut?
– Nie no, oczywiście, że parę sekund.
Posłuchaj, co o inwestycji mówią mieszkańcy:
W myślach zadaję sobie pytanie, co by człowiek zrobił z tym całym zaoszczędzonym czasem, gdyby mógł prześmignąć przez skrzyżowanie o np. dwie sekundy szybciej. Ale z grzeczności nie dzielę się swoją myślą z rozmówcą.
– Ludzie boją się, że miasto wprowadzi płatne miejsca parkingowe. Mówią, że nie mają na to środków, i np. mają dwa samochody i sobie tego nie wyobrażają.
Zgadzasz się, że opisany problem jest ważny?
Nie bądź obojętny. Pomóż nam i udostępnij ten tekst na swoim profilu!
Zielony demon w prasie
Rzeczy, które mieszkańcy chwalą: że jest ciszej i bezpieczniej, zdemonizowano w artykułach Gazety Wrocławskiej. Przytoczmy parę fragmentów z jednego z wielu artykułów na ten temat (źródło: Gazeta Wrocławska):
– Nie podoba mi się to i to nie jest moja opinia, tylko 99,99 procent mieszkańców.
(…) – mówi pan Lech, mieszkający od 70 lat przy ul. Daszyńskiego.
O tym, że może mieć rację, przekonał się reporter portalu GazetaWroclawska.pl, kiedy przez godzinę bezskutecznie szukał wśród przechodzących osoby, która chwaliłaby pomysł.
[nam to zajęło ok. cztery minuty – przyp. autor].
(…)
Jedyny plus, jaki w tej miejskiej inwestycji widzi pan Lech, to elementy zwężające chodnik:- Jestem zwolennikiem zieleni od zawsze. To, co jest na chodnikach, jest bardzo fajne, natomiast za całość dałbym temu, kto to wymyślił nie Nobla, a Jobla! – mężczyzna punktuje słabe punkty konstrukcji: – I tak jest wąska ulica, to wpierdzielili się jeszcze w jedną trzecią szerokości na nią.
Czyli ulica dla dwóch samochodów mijających się i zaparkowanych po obu stronach (łącznie co najmniej szerokość czterech pojazdów) i tak jest za wąska.
No tak.
A że chodnik zawęzili – to rewelacja.
Reporter Gazety Wrocławskiej o spalonej gumie od opon na środku skrzyżowania oczywiście się nie zająknął.
To nie jest dobra inwestycja. Albo jest.
Czy zatem Zielona Daszyńskiego to udana inwestycja?
– Będzie tragedia, jak którejś nocy ktoś wpadnie na pomysł, by to podpalić – zauważa jedna z mieszkanek.
– Pod spodem już walają się puszki po alkoholach – mówi inna.
Jeśli wyciąć aspekt praktyczny, fakt, że auta przejeżdżają tędy wolniej a piesi przechodzą przez skrzyżowanie spokojniej i bezpieczniej, trudno bronić inwestycji.
Bryły postawione na skrzyżowaniu są toporne w kształcie. Nie przypominają niczego, co można zaobserwować w “małej infrastrukturze” często stosowanej w krajach zachodniej Europy. Być może projekt zmieni się, gdy zieleń się przyjmie i zdominuje kanciaste kształty zaprojektowane na zlecenie spółki Wrocławskie Inwestycje?
Jednego ludzie nie mogą się nachwalić. Na odcinku północnym od skrzyżowań z ulicą Żeromskiego aż do Wyszyńskiego posadzono… drzewa. Rozwiązanie, oceniając całą inwestycję, proste. Estetyczne. Takie, którego nie sposób zanegować. I które co najmniej cztery osoby, z którymi rozmawialiśmy wskazały jako rozwiązanie godne pochwały.