Dykta, dykta wszędzie
Minęła kampania wyborcza, ale na słupach wiszą kandydaci z dykty. Kolejny raz spróbowaliśmy to zmienić, ale magistrat konsekwentnie nie widzi problemu.
Krajobraz miejski to nasze wspólne dobro. Niestety, wraz ze minionymi wyborami, wzorem ubiegłych lat, nasze miasto ponownie zaśmieciły plakaty wyborcze kandydatów na słupach wzdłuż dróg. Reklamy tego typu nie tylko są mało estetyczne pod względem graficznym, ale również fizycznie zanieczyszczają miasto jeszcze długo po zakończeniu kampanii. Nie niosą zbyt wiele informacji. Widzimy co najwyżej uśmiechniętą twarz, nazwisko, numer na liście.
Już od kilku lat wnioskujemy do Prezydenta Miasta o wprowadzenie rozwiązania umożliwiającego wydanie całkowitego zakazu umieszczania reklam wyborczych na terenie miasta poza miejscami do tego wyznaczonymi (pisaliśmy o tym tutaj i tutaj). W czasie ubiegłorocznej kampanii na złożony przez nas wniosek, mimo przypomnień, nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Dopiero kontakt drogą telefoniczną i kolejne wysłane przez nas pismo doczekały się reakcji ze strony Urzędu. Niestety, zdaniem Plastyk Miejskiej nic nie da się zrobić – nie jest to prawda.
Zgadzasz się, że opisany problem jest ważny?
Nie bądź obojętny. Pomóż nam i udostępnij ten tekst na swoim profilu!
Niestety ZDiUM problemu nie widzi i mówi, że plakaty wywieszane są zgodnie z prawem. Owszem, ale to nie znaczy, że muszą być wszędzie. Dotychczasowa bierność urzędników jest tym bardziej zaskakująca, że jednocześnie Miasto promuje politykę mającą na celu podniesienie atrakcyjności wizualnej Wrocławia. A możliwości działania w zakresie regulacji wieszania plakatów wyborczych na terenie miasta są spore.
Przykładowo, w Gdyni, Gdańsku i Sopocie urzędnicy podjęli decyzję o niemal całkowitym zakazie umieszczania plakatów i banerów wyborczych na obiektach, których miasto jest właścicielem lub zarządcą. Uporządkowano również kwestię umieszczania materiałów wyborczych na ciągach komunikacyjnych, w pobliżu skrzyżowań, szkół, galerii handlowych czy przejść dla pieszych – wszystko to w oparciu o obecnie obowiązujące przepisy. Plakaty i banery mogę być umieszczane jedynie w ściśle wyznaczonych do tego miejscach. Na samej decyzji się nie kończy – służby weryfikują legalność reklam wyborczych a w przypadku złamania przepisów – natychmiast je usuwają. Rezultat? Trójmiasto nie tonie w przedwyborczej makulaturze a mieszkańcy bardzo chwalą sobie takie rozwiązanie. Na portalu trojmiasto.pl czytamy, że gdyński zarząd dróg po prostu nie zgadzał się, by komitety wyborcze wywieszały dykty wzdłuż ulic: “– ZDiZ [zarząd dróg] nie będzie wydawał takich zgód, bowiem ekspozycja materiałów wyborczych w pasach drogowych zasadniczo obniża czytelność oznaczeń oraz zakres widoczności – informują urzędnicy.”
Chcemy wierzyć, że władze Wrocławia zainspirują się dobrymi praktykami z innych miast i uszanują prawo mieszkańców do estetycznej przestrzeni miejskiej. Kolejne wybory już za kilka miesięcy. Czy do tego czasu doczekamy się zmian również we Wrocławiu?