Dlaczego nie zgadzamy się z panem Zdrojewskim?
W ubiegłym tygodniu w jednej z wrocławskich gazet przeczytaliśmy wywiad z panem Bogdanem Zdrojewskim. W dużej mierze się z nim nie zgadzamy, dlatego odpowiadamy na stanowisko europosła.
W skrócie, co powiedział Bogdan Zdrojewski? Jego zdaniem, magistrat lekceważy inteligencję mieszkańców, bo chciałby rozwijać komunikację zbiorową kosztem indywidualnej, kierowcy we Wrocławiu są niemile widziani, a wszystko dlatego, że wydzielono torowisko na Traugutta, co zdaniem europosła jest złą decyzją.
Naszym zdaniem takie postrzeganie problemu jest nie tylko błędne, ale przede wszystkim szkodliwe. Dlaczego?
Po pierwsze i najważniejsze: przepustowość liczona w osobach wzrosła (tramwaj w szczycie wiezie 100-200 osób, a auto średnio 1,4 osoby). Tramwaje na Traugutta przyspieszyły. Razem z Towarzystwem Upiększania Miasta Wrocławia przeanalizowaliśmy dane, z których wynika, że mediana czasu przejazdu tramwaju przez Traugutta spadła z 7 minut do poniżej 2 minut (październik 2015 – październik 2016, dni robocze)! To ponad 3,5-krotne przyspieszenie.
Zapisz się do naszego newslettera
Po drugie, przypominamy panu Zdrojewskiemu, że mieszkańcy od lat popierają priorytet dla komunikacji zbiorowej. W 2010 w Kompleksowych Badaniach Ruchu 70% wrocławian poparło uprzywilejowanie komunikacji zbiorowej względem samochodów w śródmieściu, a 80% za ważne lub bardzo ważne uznało ograniczenie ruchu samochodów w centrum. Badania opinii społecznej na zlecenie magistratu, marzec 2015 – 66% głosów za priorytetem dla komunikacji zbiorowej kosztem samochodowej. Referendum lokalne, wrzesień 2015 – 68% wrocławian za ograniczeniem ruchu aut w centrum. Badania w ramach tworzenia Strategii Wrocław 2030, październik 2016 – 68% popiera wspieranie transportu zbiorowego kosztem transportu indywidualnego, a tylko 6% uważa, że powinno być na odwrót. Na pytanie o możliwość poddania się większym rygorom dotyczącym korzystania z samochodów 48% mieszkańców powiedziało “tak”.
Komunikacja zbiorowa nie będzie atrakcyjna, jeśli nie nada się jej pełnego priorytetu – zarówno na Traugutta, jak i w innych częściach miasta. Wydzielone torowiska to jedno, ale tramwaje tracą masę czasu na skrzyżowaniach, gdzie światła są ustawione tak, by przejechało jak najwięcej aut, a nie osób. Pojazdy MPK jeżdżą za rzadko i niepunktualnie, tramwaje (często pamiętające lata 70.) wypadają z nierównych szyn średnio co 5 dni, przystanki są trudno dostępne – problemów do rozwiązania jest naprawdę dużo.
Po czwarte, wrocławskie korki nie wzięły się znikąd. Zgadzamy się, że komunikacja zbiorowa nie jest atrakcyjną ofertą dla wielu wrocławian, co sprawia, że wsiadają do aut.
Przez 25 lat (w tym za rządów pana posła) we Wrocławiu powstało zaledwie kilka krótkich odcinków linii tramwajowych.
Jednocześnie, w ostatnich latach bardzo przybywa w mieście samochodów (w ostatnich 3 lat ich liczba wzrosła o 25%!), a to znaczy, że mieszkańcy zostali do tego zachęceni polityką transportową, którą konsekwentnie realizują władze. Ta polityka nigdy nie zakładała pełnego priorytetu dla komunikacji zbiorowej, skutkiem czego są korki, które nie mają końca. Ich częściowa przyczyna to też działania lub (w zakresie komunikacji zbiorowej) głównie zaniechania pana Zdrojewskiego.
Wydzielenie torowiska na Traugutta to nie przykład, jak usatysfakcjonować tysiąc osób kosztem 200 tysięcy (tak twierdzi p. Zdrojewski), ale krok w stronę ulgi dla wszystkich mieszkańców. Oczywiście, można i należało zrobić w tym przypadku więcej: zabrakło utworzenia nowych linii tramwajowych lub zwiększenia częstotliwości obecnych czy też parkingu P&R przy pętli na Księżu. Zabrakło też spójnego pomysłu na zmiany, wdrażanego stopniowo, od lat. Nie mamy jednak wątpliwości: wydzielanie torowisk to korzyść dla mieszkańców.
Chcemy szybszego i lepszego transportu w mieście? Chcemy wygrać z korkami? Postawmy w końcu na transport zbiorowy – na poziomie działań, a nie deklaracji. Na obecnej sytuacji (niski standard usług świadczonych przez MPK, coraz więcej aut, korki) tracą wszyscy. Na realnej zmianie priorytetów wszyscy wrocławianie by zyskali. W jaki sposób? Mieszkańcy dostaliby wybór. Mogliby szybko dotrzeć do pracy tramwajem czy pociągiem, a w razie potrzeby samochodem, który nie utknąłby w korku – bo część wrocławian mogłaby zostawić auto pod domem, nie tracąc przy tym czasu, nie tracąc na komforcie. Sprawnie działające MPK to też korzyść dla przedsiębiorców i dostawców, dla których samochód jest narzędziem pracy. Bo jeśli więcej osób pojedzie tramwajem, również przejazd autem do klienta czy z dostawą stanie się wygodniejszy.